Wracamy do sprawy tragedii w Nowej Gadce, gdzie minionej niedzieli zginął 3-letni chłopiec. Dziecko zostało przygniecione elementem metalowej bramy. W wyniku obrażeń jakich doznało dziecko i pomimo wysiłków lekarzy jego życia nie udało się uratować. Jak doszło do tej koszmarnej sytuacji? Co wydarzyło się na posesji w niewielkiej miejscowości? Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Pabianicach.
To koszmar, który trudno sobie wyobrazić... 3-latek zginął na oczach swoich najbliższych, cioci, wujka i babci, tuż pod domem. Do wypadku doszło w minioną niedzielę, 25 września, około południa. Do akcji natychmiast zadysponowano i strażaków i medyków, którzy śmigłowcem przetransportowali rannego malca do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Niestety doznane obrażenia były zbyt poważne, chłopiec zmarł.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa śledztwo toczy się w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak przekazał w poniedziałek PAP Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi do tragedii doszło na terenie nieruchomości, gdzie zamieszkuje ciocia 3-latka, będącą siostrą jego matki, wraz ze swoim partnerem. Dziecko przyjechało samochodem osobowym ze swoją babcią.
- Kobieta wysiadła jako pierwsza. Trzylatek prawdopodobnie jechał na tylnym siedzeniu, gdzie znajdował się także niewielki pies. Po otwarciu drzwi zwierzę wybiegło z samochodu i przez zamkniętą bramę w miejscu zamontowania silnika napędowego przedostało się na teren posesji. Najprawdopodobniej chłopiec pobiegł za nim, próbując także przejść przez bramę. W tym czasie brama zaczęła się otwierać– wyjaśnił dziennikarzowi Polskiej Agencji Prasowej prokurator Krzysztof Kopania.
Babcia chłopca na oczach której rozegrał się ten koszmar, przez wzgląd na stan psychiczny nie została jeszcze przesłuchana. W rozmowie z PAP prokurator Krzysztof Kopania, dodał, że masywna konstrukcja bramy starego typu nie była wyposażona w urządzenia blokujące.